HOME  |  FILM   |  KSIĄŻKA  |  PODRÓŻE

czwartek, 30 maja 2013

Żale i ostrzeżenia

To oficjalnie początek lata i sezonu urlopowego!
Dziś obejrzałam ostatni odcinek 'Anatomii prawdy' i tym samym zamknęłam sezon. Wszystkie seriale, które oglądam przeszły w stan hibernacji na okres wakacyjny.



Większość ich zaś podstępnie skończyła się na cliffhangerze. Nie mogę sobie miejsca znaleźć...


*

Z innej beczki - odkryłam dziś wraz  z M. że na liście filmów, które chcemy oglądnąć [filmweb] znajdują się pozycje niezidentyfikowane, które umieściłyśmy tam z nieznanych nam powodów.


Dlaczego, ach dlaczego.... pytam po obejrzeniu jednej z takich pozycji z listy M. akurat.
'Lockout' Bessona [sic!] okazał się pożałowania godną próbą... czy ja wiem? zrobienia komedii SF?

Humor tragiczny, logikę wyciągnęło w przestrzeń kosmiczną, bohaterowie strzelają z broni palnej na stacji kosmicznej, w kosmosie mamy dźwięk...o aktorstwie nawet nie wspomnę, bo nie ma.

Ponieważ zaśmiałam się dwa razy i akurat jadłam frytki dałam 3/10. Teraz trochę żałuję, że zawyżyłam, ale nie będę się już wycofywać. Lepsze to niż pewien film o smokach w Himalajach, którego nawet nie ma w bazie na filmwebie [i dobrze bo nie można dać ujemnych ocen].


Nie oglądajcie! - to nie jest Besson od 'Leona zawodowca'.



PS. Pracodawcy śmieją się gdzieś na Kajmanch z nas - drugi długi weekend: 'A masz ten urlop! Żebyś się przypadkiem nie spalił na tym deszczu....' :D


piątek, 24 maja 2013

THIS... IS... Szekspir





Zabrałam się znów za Szekspira (bo ponoć bzdury oglądam) i mało co się nie poddałam.

'Koriolan' - debiut reżyserski świetnego aktora Ralpha Fiennesa - to osadzana we współczesnym świecie interpretacja tragedii Szekspira pod tym samym tytułem.


To zdecydowanie ciężka sztuka, nawet jak na Szekspira. Główny bohater za nic nie chce się dać polubić - jego duma jest odpychająca, krewki charakter frustrujący. Inni nie są lepsi - nie dałam rady wczuć się w los żadnego z bohaterów. Jednakże trzeba przyznać, że żołnierze, politycy i tłum nie zmienili się nic a nic od czasów Szekspira, czy od czasów potęgi Rzymu.

Trud odbioru być może spowodowała moja niemożność strawienia współczesnych żołnierzy z karabinami obrzucającymi się nawzajem strofami prosto z dramatu elżbietańskiego.
Nie mogłam połączyć w jedną całość tekstu i obrazu - tak jakby ktoś kazał mi oglądać film 3D bez okularów, dwie płaszczyzny - niby podobne, ale nie nachodzące na siebie odpowiednio, powodujące zeza i ból głowy.


Gerard Butler u Szekspira... nie mogłam go zdzierżyć. No po prostu nie mogłam. Są aktorzy w sam raz do Szekspira, choćby jak sam Fiennes i są tacy, którzy nadają się na Leonidasa - minimum tekstu, maksimum mięśni i bijatyki. :D

Fiennes pokazuje kunszt aktorski, którego należy się po nim spodziewać. Scena golenia głowy to moment, w którym wyczuwamy najwięcej z uczuć między bohaterami, więcej niż gdy walczą, czy dyskutują. A nie pada ani jedno słowo.

Jak dla mnie ta próba uwspółcześnienia Szekspira nie wypadła jakoś zachwycająco. Łatwiej już się da wciągnąć 'Romea i Julię' z Leosiem. Ale to była o wiele lżejsza sztuka.

'Koriolana' polecałabym tylko zapaleńcom, kochającym Szekspira.

Generalnie za ciężkie - wygląda, że czas na jakąś szmirę...

Pap


PS. Początkiem czerwca spodziewajcie się entuzjastycznej i nieobiektywnej recenzji Star Treka :*


środa, 22 maja 2013

PS. do Szekspir + Hiddleston -> 'The Hollow Crown'

Ben Whishaw wygrał BAFTĘ za główną rolę męską w 'Ryszardzie II'. :D



Jest świetnym aktorem, ale jego mowa przy przyjmowaniu BAFTY był strasznie niezręczna. Trochę to zadziwiające jak aktor potrafi się zestresować przy publicznym występie. Jednakże jest świetnym aktorem i wszelkie jego niezręczności są naprawdę urocze.

:*

niedziela, 19 maja 2013

Nie ma to jak Robert D. Jr z efektowną serią wybuchów w tle

Co by nie powiedzieć o akcji, fabule czy efektach - Robert Downej Jr pozostaje jak zwykle największą atrakcją.



Właśnie oglądnęłam Iron Mana 3! Świetnie zrobiona marvelowska produkcja, nie gorsza niźli pozostałe Irony, a nawet pod względem szalonej akcji i efektywności lepsza - fabuła wymagałaby kilku podciągnięć w strefie logiki, ale nie wymagajmy za dużo :D



Nie są to Avengersi - mniej humoru, więcej angstu. Ale fajny, fajny. Przednia zabawa.

Co do fabuły: Tony dostaje lanie, spuszcza lanie w odwecie. Wszystko co jakiś czas wybucha. I Pepper daje czadu. Cudowne :D

Do tego polecam 3D. Zwykle omijam wersje 3D, bo męczą moje oczy i mózg - ale ten Iron Man świetnie wypada w 3D i jest tam dość materiału pod tę technikę - nie trzeba nic naciągać na siłę.

Świetne zdjęcia ze 'skoku' z samolotu.


Więc polecam, polecam :D

Next time.... no idea :|



PS. Wstyd i sromota - dziś się dopiero zorientowałam, że Paul Bettany podkłada głos pod Jarvisa... A znajomo brzmiał....

poniedziałek, 13 maja 2013

3x ubaw po pachy - przeszłość (jakby), przyszłość (z przymrużeniem oka) oraz teraźniejszość (z gubernatorem)

Jeśli szukacie nieskomplikowanego, zabawnego kina i jesteście w stanie wybaczyć wiele głupoty to dziś trzy propozycje na wieczór przed ekranem z piwkiem w ręku.

1. Hansel i Gretel: Łowcy czarownic



 Hahahaaaaaa - niezła bzdura, naprawdę. Przewidywalna, nie trzymająca się kupy, mieszająca czas i światy i technologie. Ubawiłam się przednio! Chociaż zwykle z trudem znoszę filmy, w których wydarzenia przewiduję dużo przed czasem, to tutaj totalnie olałam sens i szyk i odprężyłam się, oglądając Rennera ganiającego czarownice. Uprzedzam lojalnie - cliché  goni cliché. Ale można się dobrze bawić oglądając.

2. Star Trek



Tutaj również się bawiłam dobrze. Jeśli oglądało się kiedykolwiek serial to trzeba było przyjąć bez krytyki koncepcję teleportacji czy napędu warp, a wtedy serial był przyjemnie wciągający. Podobnie jest z pełnometrażówką - jeszcze dorzucono trochę zabawy z podróżami w czasie i światami alternatywnymi i wszytko śmiga jak się patrzy. Chris Pine ma słodkie oczęta, spotykamy też Chrisa Hemswortha. :D jest na co popatrzyć.

[Obejrzałam, bo zamierzam wybrać się do kina na Star Trek Into Darkness, więc chciałam mieć jakiś konkretny punk odniesienia - nie jestem trekkie, a film zobaczę z powodu Benedicta oczywiście]

3. The last stand aka Likwidator (niech ktoś zlikwiduje tłumacza)


Jeśli to nie miała być parodia to film jest straszny.
Ale osobiście założyłam, że to miała być parodia i oglądnęłam ze śmiechem. Każda kwestia Arniego brzmi jak napisana pod Terminatora. Moment gdy prowadzi rozmowę z Cortezem - zabójczy - dwóch gości z tak okropnym akcentem, że aż jest to bolesne. Krew sika niczym u Tarantino, aczkolwiek troszku jakoś faktycznie po azjacku. W rolach głównych szkolny autobus oraz pole kukurydzy. :D
Polecam, dwa piwa minimum....

Next time: Tony Stark w najnowszej odsłonie....

czwartek, 9 maja 2013

Najlepszy przyjaciel Polaka na urlopie gdy leje....


Wybraliśmy się na długi weekend w Czeskie Sudety. Pogoda nieco nam nabruździła, ale to nic czego duża ilość czeskiego piwa nie mogła naprawić. :D

01.05.2013

Podróż zaczęliśmy od zwiedzania polskich atrakcji turystycznych:



Jesenik przywitał nas już zimnem, więc pierwsze co zrobiliśmy, to ubraliśmy kilka warstw więcej.

Jesenik sam w sobie to dziura, ale ładny ryneczek ma i jest dobrym punktem wyjścia, jeśli się chce połazić po górach.


Kawusia na rozgrzewkę


I ruszamy połazić po Jeseniku i okolicach


Tutaj ostatni raz widzieliśmy dalej niż na 50 metrów 

Azteckie budowle ;)



A wieczorem:


02.05.2013


Rano wydawało się, że jest szansa na słońce.
Poszliśmy więc...




A za nami poszła mgła...







Skoro mgła nie odpuszczała, wybraliśmy się do jaskini na Spicaku w Pisecnej.

Wejście do jaksini
 Nie miałam ze sobą statywu, więc zdjęcia z jaskini są mało użyteczne.



Pani przewodnik zgasiła nam światła, żeby nas postraszyć... zadziałało.


Po wyjściu z jaskini łaziliśmy po Spicaku








A mgła była z nami...


Jeszcze spacerek w deszczu





I na koniec dnia:


03.05.2013

Od rana lało jak z cebra. Jak już ustaliłam, tylko piwo ratuje człowieka, więc wybraliśmy się do browaru  Holba










Potem zaś zebraliśmy się - ponieważ lało cały czas - i pojechaliśmy do ojczyzny. Po drodze zjedliśmy świetny obiad w restauracji w miejscowości, w której oprócz hotelu i dwóch chałup nie ma nic.



Było naprawdę fajnie, mimo ponurej pogody i INNYCH WYDARZEŃ ;)


Udział wzięli i przetrwali: