HOME  |  FILM   |  KSIĄŻKA  |  PODRÓŻE

wtorek, 15 grudnia 2015

Survival z ziemniakiem w tle albo Matta Damona znów porzucili na obcej planecie

Marsjanin(2015)
The Martian

Pozwolę streścić fabułę Sebowi, ok?

źródło

A poważnie:

Matt Damon po raz kolejny (wcześniej Interstellar) zostaje porzucony samotnie na pustej planecie. Tym razem nie jest jednak tym złym, a zostaje - sadząc ziemniaki na Marsie - wspaniałym i wielkim bohaterem USA, dla którego ludzie poświęcają kariery, wrogie mocarstwa zawierają naukowe przymierze, koledzy wszczynają bunty.

Jak można zgadnąć, film ma niewiele dialogów, za to dużo monologów i lekcji przetrwania na obcej planecie. I sadzenia ziemniaków.

Wiem jak musiała powstać fabuła Marsjanina. Grupa nerdów/naukowców usiadła wieczorem przy piwie i widząc w telewizji urywek jakiegoś surwiwalowego show (albo powtórkę Lostów) zaczęła rozprawiać o tym, czy człowiek mógłby przetrwać porzucony na obcej planecie i jakie minimum musiałby mieć przy sobie, żeby dotrwać aż przybędzie pomoc. Nie wiem, kto wpadł na pomysł z ziemniakami, ale był to przejaw swoistego geniuszu.

I o ile rozmowa tych panów musiała być (dla nich zwłaszcza) niezmiernie ciekawa i porywająca, to już dopisanie do niej równie porywającej fabuły okazało się niemożliwe.

Film był niezły, ale nudnawy. Jasne, ze życie Marka na Marsie nie mogło się wiązać z dużą ilością szybkiej akcji i gwałtownych wypadków - te kilka, które mu zaserwowano, o mało nie zakończyły jego życia (i filmu). Generalnie to, ze przetrwał jest niesamowite i jego pomysłowość i inteligencja warte podziwu. Ubranie jednak jego ciężkiej walki w typową otoczkę fabuły amerykańskiego patosu i absurdalnie nierealnej wizji świata jaką zwykle w tego typu filmach rodem z USA widzimy - zniesmaczyło mnie co do całości.

Podsumowując: nie spodziewałam się, że się znudzę. A jednak.

.
W


PS. Spoiler: Sean Bean nie ginie! :D