HOME  |  FILM   |  KSIĄŻKA  |  PODRÓŻE

sobota, 23 listopada 2013

Dziki Zachód na Wschodzie

Uwielbiam kiedy filmy mnie zaskakują. Nawet jeśli zaskakują negatywnie! To nadal to uwielbiam.

Ten konkretny na szczęście zaskoczył mnie pozytywnie.

Gdzieś pomiędzy G.I. Joe i Red 2 zwróciłam uwagę na azjatyckiego aktora, który tamże się pojawia. Byung-hun Lee okazał się być Koreańczykiem. Idąc tym tropem - wybrałam z jego dorobku jeden z filmów, który miał polski tytuł, a nie wyłącznie zlepek liter, które udają, że są naprawdę słowami. Trochę tak na chybił trafił wybrałam: 'Dobry, zły i zakręcony' ['The Good, the Bad, the Weird' albo Joheunnom nabbeunnom isanghannom'].


Pomyślałam, że to pewno jakaś typowa azjatycka wariacka historia, dziwaczna, pełna walk etc.

A-wcale-że-nie.

Jest to orientalny western, wyprodukowany w Korei Południowej. Akcja rozgrywa się w Mandżurii, oprócz lokalnych mieszkańców mamy też Japończyków i Koreańczyków.

Kiedy ktoś mówi coś w stylu: orientalny western, oczami duszy widzę Jackiego Chana i Owena Wilsona. Jest to oczywiście bzdura i nie ma z omawianym filmem nic wspólnego... na szczęście.

Fabuła - najprościej ujmując - trzech popaprańców ściga się po Mandżurii i niby chodzi o mapę skarbu, ale tak naprawdę raczej o coś zupełnie innego.

Mandżuria czy nie, jest to western z prawdziwego zdarzenia. Są konie i pistolety, [i motory, karabiny maszynowe i japońska armia]napad na pociąg, są pościgi i piękne kobiety bardzo w tle. Strzelaniny w zapyziałych miasteczkach i żarcie syfu z puszki na prerii... czy jak się to tam zwie w Mandżurii, pewno raczej po prostu na pustyni.

Trzech głównych bohaterów ma przypisane role w całej tej historii. I o ile Dobry jest faktycznie raczej bezsprzecznie pozytywnym i stojącym po stronie prawa, to dwaj pozostali... hmmm

Zły (grany przez Byunga) jest całkiem pokręcony. [I jako jedyny pojawia się prawie bez ubrania, polecam] Oprócz tego, że jest zabójcą, ma też swoje prywatne powody do ścigania Zakręconego. Byung gra bardzo fajnie tego psychopatycznego mordercę, z dziwaczną grzywką i ambicją do bycia najlepszym złym na Dzikim..... cóż, w Dzikiej Azji???


Zakręcony nie jest wcale tylko zakręcony, ani też dobry... ale o tym ciii, bo to się wyjaśnia dużo później. Za to aktor popisał się świetną grą, wprowadzając swoją nieco gapowatą postacią elementy humoru. Jednak widać od razu, że to tylko maska, spod której od czasu do czasu błyska coś gorszego.

W tym towarzystwie Dobry nieco zostaje w tyle. Niby jest świetnym strzelcem, wprost niesamowitym [to co robi z japońskimi żołnierzami ociera się o typowe przesadzanie azjatyckiego kina]to jednak jako przedstawiciel jasnej strony nie jest taki interesujący. [Niczym Kapitan Ameryka wśród Avengersów]. Ale jest konieczny w tym trójkącie, równoważąc układ sił.

Chciałabym na koniec podkreślić fakt, że twórcy filmu znaleźli odpowiedź na męczące mnie od zawsze pytanie: jak zrobić interesujący pościg na pustyni, płaskiej pustej przestrzeni, bez zakrętów, pagórków i drzew. Generalnie nic tylko uczestnicy pościgu. Odpowiedź jest zaskakująco prosta: potrzeba minimum trzech grup ścigających bohatera, zabijających się przy okazji nawzajem, trzech rodzajów pojazdów, dużo różnej broni, jakieś działko albo małą armatkę i japońską armię. I voilà - nikt się nie nudzi.


Polecam ten niezły western, choć finał rozegrałabym inaczej.



Live long and prosper.

W.


poniedziałek, 11 listopada 2013

Thor me, Loki me....

Miałam na myśli post o kilku filmach, które ostatnio oglądałam. Jednakże, w związku z tym, że właśnie wróciłam z THORA,  żaden inny film nie ma szans!!!

A pomyśleć, że byłam kompletnie niezainteresowana filmami Marvela... Tę moją niezdrową fascynację zawdzięczam oczywiście M., ale jako że jestem całkiem szczęśliwa z tą przypadłością, nie mam M. niczego za złe.

Nie oszukujmy się - Thor i sp. to wyłącznie rozrywka i nie ma się co tu doszukiwać sensu czy logiki.
Będę więc raczej się zachwycać, bo bawiłam się przednio.

Efekty zapierają dech, bitwy, strzelaniny, rąbaniny. Wszystko, co najlepsze - gruzy i potwory. [Są też uczucia, ale nie rozpisujmy się.]

Thor: The Dark World Header Image

Thor jak zwykle boski, człowiek chce mdleć mu w ramiona. Oczywiście tylko na chwilę, potem zdecydowanie zostajemy przytomni [ok - przytomNE ]. Najgorsze/najlepsze, że ta cholerna klata jest prawdziwa, a nie zrobiona komputerowo...

"Gdybym w kinie siedziała bliżej ekranu lizałabym go 
ilekroć by się Thor na nim pojawił" 
M.


Mamy też sporo humoru. Naprawdę zabawne momenty równoważą powagę reszty filmu. Jest to ponoć film od 12 lat, ale moim zdaniem powinien być od 16.

thor-the-dark-world-tom-hiddleston-chris-hemsworth-slice

Najlepsze kwestie ma oczywiście Loki. I o ile kochamy Thora za jego wielkie serce i wielkie mięśnie, to jednak jest to prostolinijny chłopak i nie dziwi nas, że... ah ale tu musiałabym zepsuć niespodziankę.... więc o ile kochamy Thora, kwintesencję pozytywnego bohatera, to musimy docenić postać Lokiego, który ma nieco więcej charakteru niż jego brat i brak rozbudowanej klaty nadrabia inteligencją i przebiegłością, nawet jeśli to drań.

"Loki, Loki, Loki....."
laska siedząca obok mnie w kinie, 
za każdym razem jak Loki się pojawiał.


Osobiście uwielbiam Lokiego, ale zawsze miałam słabość do dziwacznych i mrocznych bohaterów.



Przygotujcie się więc na niesamowite efekty, zaskakujące zwroty akcji, świetny humor, cięte riposty [Loki of course] oraz dużo dobrze wymierzonych policzków :D

Jeśli się nie domyśliliście: POLECAM, idźcie do kina!


Over and Out

Weronika


PS. Nie wychodźcie z sali kinowej aż się zapalą światła, są DWIE sceny po napisach. Przetrzymajcie WSZYSTKIE napisy....