HOME  |  FILM   |  KSIĄŻKA  |  PODRÓŻE

sobota, 21 czerwca 2014

[Tytuł zastępczy] albo jedno wielkie bleh

Dwa filmy do odstrzału.

1. 'X-Men: Przeszłość, która nadejdzie'.

źródło

Jak kocham Marvela, tak z przykrością muszę przyznać, że seria o mutantach zaczyna się wyczerpywać. Osiągnęła już chyba moment, w którym należy dokonać ostrych cięć i zmian, bo inaczej zniszczeje do końca. Albo trzeba ją zakończyć efektownym wybuchem.

Generalnie mutanci dużo gadali i dyskutowali. A mało działali. Nie wiem skąd ten przegadany i miejscami nudnawy film ma takie wysokie oceny. Wszyscy fani Marvela są aż tak nieobiektywni?

Fabuła z podróżami w czasie wymaga rozsądnego planowania, tak aby wszystkie wątki się zeszły i nic nie poginęło. To akurat zdołali twórcy osiągnąć. Ale skupiając się na tym aspekcie, zapomnieli chyba trochę o tej części, która lubimy - humorze, szybkiej i interesującej walce oraz o tym, że marvelowscy mutanci nie są z założenia idiotami.

Serio, Logan oznajmia Xavierowi, że przybył z przyszłości i wszyscy mu wierzą, kompletnie obcemu facetowi i bez zastanowienia włamują się z nim do super tajnego więzienia, żeby uwolnić mutanta, który jest chodzącą katastrofą i surprise surprise! taką katastrofę powoduje! Nie, no nie mogli tego przewidzieć.

Do tego wszyscy jak leci cierpią, mają mnóstwo żalów do siebie nawzajem...

A w tle karzeł tworzy broń do wyniszczenia mutantów. Możliwe, że sam jest mutantem, bo niektóre karłowatości są genetycznie uwarunkowane. I być może dlatego tak bardzo chce zniszczyć tych, którzy lepiej wyszli na mutacji. Ale tego nikt nam w filmie nie pokazuje. Motywacja Traska pozostaje zagadką.

Miałam napisać dwa zdania... obejrzeć można, ale słaby słaby.


2. 'Gra Endera'

źródło

Przyznam, że książki o Enderze czytałam dość dawno. Kiedy dowiedziałam się, że będą kręcić 'Grę' od razu wiedziałam, że z książki zostaną popłuczyny.

Robienie filmu z książki, której głównym atutem i podstawą są dialogi, przemyślenia, interakcje między bohaterami, kontakt Endera z Królową, uczucia i osobowości, jest tak bzdurnym pomysłem, jak nakręcenie 'Solaris' Lema.
Z genialnego oryginału nie zostało prawie nic. W tamtym przypadku dostaliśmy goły tyłek Clooney'a, a tutaj efekty komputerowe, które nas już nie zaskakują oraz nędzne próby sklejenia do kupy rozszarpanego oryginału.

Ja osobiście chciałabym wiedzieć, jak to się stało, że główny bohater wpadł na to, czego chce Królowa? Geniusz? Szósty zmysł? Oświecenie? Natchnienie przez Ducha Św.? (odpowiedź jest w książce, ale kto by tam próbował to umieścić w filmie, niby po co...)

Oczywiście, można spojrzeć na film z punktu widzenia kogoś, kto książki nie czytał. Tylko moim zdaniem film się nie broni nawet wtedy. Nudny i mało oryginalny. Koniec kropka.

Za to polecam książki o Enderze. Trzy pozycje: 'Gra Endera', ' Mówca Umarłych' i 'Ksenocyd' uważam za jedne z lepszych pozycji SF. Orson Scott Card używa specyficznych środków, które dostarcza nam SF, aby porozmawiać o poważniejszych sprawach. Ender zawsze napełniał mnie smutkiem z odrobiną pozytywnego myślenia i nadzieją na szczęście. (Btw - warto też przeczytać zbiór opowiadań 'Pierwsze spotkania w świecie Endera - jest tam niespodzianka dla polskiego czytelnika)

Weronika

czwartek, 5 czerwca 2014

Piękna bestyjka albo Rzućmy tę klątwę jeszcze raz



Disney zawsze będzie kojarzył mi się z baśniami.
I tym razem również opowiedział mi baśń. Uroczo-straszną baśń dla dorosłych, ale nadal tylko baśń.

Pomysł z opowiedzeniem ponownie historii baśniowych bohaterów nie jest niczym nowym, zwłaszcza ostatnio. Śnieżek i Jasiów z Małgosią w nowych, odmienionych odsłonach ci u nas dostatek. Ale i ten oglądniemy, bo każdy z nas w dzieciństwie lubił baśnie, a teraz lubi dobre efekty komputerowe i Angelinę Jolie.



Spośród plusów filmu dwa już wymieniłam.

Angelina jest bardzo dobra w roli Czarownicy. Choć za samą Jolie nie przepadam, to z reguły kobitka daje radę, nawet w takich gniotach jak 'Aleksander' czy 'Wanted'. Rola nie jest jakaś wymagająca, ale Angelina nieźle przedstawia dychotomię elementów osobowości Maleficent - uproszczając za Disneyem - dobro i zło.

Efekty już też wspomniałam i polecam, bardzo elegancko i baśniowo, choć nic szczególnie oryginalnego - wszystko już widzieliśmy niestety, worek cudowności efektów komputerowych nie mieści już chyba w sobie niczego nowego. (Obym się myliła) Jednakże wróżki i smoki, zamki i czary nigdy się nie znudzą, zwłaszcza jeśli wiemy, że wróżki nie wiszą na sznurkach i że powstały za pomocą współczesnej magii - talentu artystów i ogromnej mocy przeliczeniowej komputerów.

Świetnym jest też sam pomysł oparcia graficznej strony filmu na starej, dobrej 'Śpiącej królewnie' z 1959 roku.

Nie wiem, kto na to wpadł, ale wyszło dobrze - opowiedzenie od nowa własnej baśni, dla dorosłych, którzy wychowali się na wcześniejszej wersji, a teraz są już za duzi na prościutkie historie dla dzieci.

'Czarownica' nie jest też znowu jakimś bardzo skomplikowanym dramatem, pełnym życiowych sytuacji i mądrości, prawdy czasów, skomplikowanych charakterów. Ale jest to zdecydowanie krok ku dorosłości. 

Podoba mi się też główne przesłanie filmu - nie tylko, że prawdziwa miłość istnieje, ale że nie jest to jakieś bzdurne zauroczenie przy pierwszym wejrzeniu w oczęta. Miłość do dziecka, do matki, do przyjaciela jest prawdziwa, może dokonać wiele i nie rodzi się w jednej sekundzie i trzeba na nią nieraz zapracować.

[Film też niesie uniwersalne przesłanie - kiedy facet namawia Cię do picia, na pewno ma jakieś podejrzane intencje ;) ]

Jak już wspomniałam nie jest to dramat szekspirowski, ale bardzo fajna baśń dla dorosłych i warto obejrzeć, troszkę się pośmiać i posmutać. Choć mogli darować nam to 3D.


Weronika

PS. M. w animacji z 1959 kołowrotek zostaje również wyczarowany, chyba nawet z niczego, więc trudno się kłócić z klasyką :D

PS2. Obejrzałam też 'Snowpiercera' - ponoć to science fiction - ale bądźmy szczerzy, jest to kiepska fikcja i coś, co udaje naukę, ubierając jej kostium i szachując pustymi frazesami. Więc nie patrzajcie, nawet Evans nie pomaga, bo łazi ubrany i słabą rolę popycha słabą grą.