HOME  |  FILM   |  KSIĄŻKA  |  PODRÓŻE

czwartek, 21 marca 2013

Viggo po hiszpańsku

Po oglądnięciu nudnawej moim zdaniem postapokaliptycznej "Drogi" trafiłam na inny film z Viggo.
"Kapitan Alatriste" nie był wyświetlany w naszych kinach, zresztą nie ma się co dziwić, bo nie wywołałby zachwytu u masowego widza. Co nie znaczy, że jest zły. Wręcz przeciwnie.

Główną postać graną właśnie przez Viggo Mortensena najlepiej podsumowuje jego przybrany syn:

On nie był najbardziej uczciwym mężczyzną, ani najbardziej pobożnym, ale był odważny. Jego imię było Diego Alatriste i walczył w pułku piechoty we Flandrii. Kiedy go spotkałem, zarabiał na życie w Madrycie nieprzyjemnymi zadaniami, często wynajmując swój miecz za 4 maravedi innym, którym brakowało jego umiejętności i odwagi... [wybaczcie siermiężny język cytatu, ale takie mam napisy do filmu, a sama po hiszpańsku nie znam ani słowa, oprócz jednego, które nauczyłam się oglądając ten właśnie film i określającego kobietę uprawiającą najstarszy zawód świata]

Film pełen jest walk, intryg, polityki, romansu, zdrady. Na szczęście nie jest to film rodem z Hollywood, więc wszystko to było dla mnie podane oryginalnie, troszkę wolniej i mniej gładko niż zwykle.

Widzimy głównie biedniejszą stronę społeczeństwa, więc na kostiumy składają się szmaty i wysłużone buty, wytarte kapelusze, miękkie od ciągłego używania pasy na broń. Bohaterowie są częściej brudni i ranni niż przystoi na filmowe postacie.
Brak choreograficznej precyzji w scenach walk dodaje im realizmu. Konie na polu bitwy boczą się i szarpią. Kobiety są piękne i zdradliwe, ale kocha się je mimo to. Honor prowadzi najczęściej na stryczek.



Pierwszy raz widziałam Viggo w "G.I.Jane", gdzie grał skubańca. :) Ale grał go świetnie. Z tego co czytałam, wczuwa się w każdą rolę i traci przy okazji zęby. Wszyscy widzieliśmy go we "Władcy", ale trzeba też zobaczyć go w innych rolach. Polecam też "Hidalgo".

W "Alatriste" gada po hiszpańsku, walczy jak stary wyjadacz, kocha jak mężczyzna powinien i... reszta to spoilery.

Do tego śliczna buźka Unaxa Ugalde jako Inigo oraz genialnie dobrana muzyka, podkreślająca każdą scenę.
Film generalnie nie unosi wesołymi myślami, ale tu i ówdzie wywołuje nieco ironiczny uśmieszek:


- Jesteś dziś zasmucony, Don Francisco. Co z twymi kronikami?

- Jestem zdania, iż Filip Wielki i jego ulubieniec, Olivares... wytrą nimi swe zady.

- To nadal wielki zaszczyt.

- Zaszczyt dla jego|królewskiego zada. To był dobry papier, kosztował pół dukata za ryzę...



2 komentarze:

  1. toś mnie ubawiła tym przyswojonym słowem (rozumiem, że zaczyna się na "p" i ma cztery litery:P), jak chcesz to ja Ci dam kilka lekcji ;) chętnie obejrzę coś w tym klimacie i to jeszcze po hiszpańsku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Zaczyna się na 'p' i kończy na 'a' :D i brzmi zaskakująco blisko do polskiego odpowiednika, choć brak mu takiej wyrazistej twardej głoski jak 'r' w środku. ;)

      Usuń