HOME  |  FILM   |  KSIĄŻKA  |  PODRÓŻE

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Obiektywnie - nic specjalnego, [prywatnie - jeszcze się ślinię] STAR TREK PROSZĘ PAŃSTWA!






Jak obiecałam 'Star Trek Into Darkness' proszę Państwa.

Niestety nie mam jakichś szalenie dobrych wieści. Przesadnie to bym nie polecała.

Największy minus dostaje ten film za... fabułę! Zgadzam się tu zupełnie z M. - kompletnie przewidywalna. Nic dodać nic ująć - niczym mnie nie zaskoczyli.

Nieodwołalnie przywołali Avengersów sceną aresztowania i zamknięcia w szklanej klatce głównego złego bohatera. Ciekawam czy J.J. zrobił to z premedytacją.

Dla mnie straszna była też scena umierania - nie znoszę, jak bohater umiera pół godziny, żegna się z rodziną i wyznaje miłość zanim skona. A jeszcze szyba dzieląca bohaterów i te dłonie na szybie... jakbym widziała 'Armagaedon' i płaczącego Willisa po raz kolejny. Bleh.

Plus oczywiście za graficzną stronę filmu - piękne efekty, piękne. Muzyka też niezła, ale tylko na tyle, że podkreśla atmosferę, a nie pozostaje w pamięci. Chociaż ten mroczny kawałek z trailera mi pozostał....

Aktorsko - na poziomie pierwszej części - załoga 'Enterprise' nie jest może szekspirowska, ale nie zawodzi oczekiwań, płacze jak trzeba, poświęca się jak należy. Pine jak zawsze piękny z błękitnymi oczętami. Chekov oficjalnie najsłodszy członek załogi.

Dla mnie osobiście cały ten galimatias ratuje Khan. Odsuwając moje osobiste podejście do Cumberbatcha na bok - aktor, reżyser oraz panowie od efektów oraz scen walki stworzyli wspólnie naprawdę dobrego złego bohatera. Cumberbatch jest bardzo dobrym aktorem i mam wrażenie, że za dobrze zagrał jak na nie całkiem poważny i lekko bezsensowny poziom Star Treka. Wysiłek włożony w stworzenie tej postaci trochę się zmarnował - mało czasu dano Khanowi na pokazanie swego geniuszu i żądzy zabijania. Wszystko, co najważniejsze po prostu ktoś nam powiedział.

Nie czarujmy się jednak - Star Trek jest o Kirku i jego dzielnej kompa... załodze, a nie o niesamowicie genialnych, szybkich, niezniszczalnych, mrocznych i interesujących zabójcach z osobowością.

Chciałam nadmienić, że najbardziej rozśmieszyła mnie scena pogodni Spocka za Khanem, konkretnie biegnący Spock - bosze ten tyłek w obcisłych gatkach od munduru Floty, ta pierońska grzywka :)... A przed nim Khan z genialnie powiewającym płaszczem. :D

W sumie można oglądnąć. Jeśli idziecie do kina polecam 3D, bo stwierdziłam, że SF w kosmosie najlepiej się nadaje na 3D. Trochę się więcej spodziewałam, jeśli nie jesteście fanami to może lepiej pożyczyć sobie to w przyszłości i oglądnąć w domciu.


PS. (Tego M. nie czytaj, bo to będzie o Cumberbatchu nieobiektywnie)

Dwie gwiazdki na filmwebie więcej za samego Benedicta.

Cumberbitches będą zadowolone - ja osobiście jestem wniebowzięta. Benedict trochę przypakował do tej rólki i może nie da się pociąć na jego kościach policzkowych, ale za to można stracić głowę - również dosłownie - za jego przyczyną. Świetny czarny charakter, z niesamowitymi scenami mordobicia. Pierwsze, co zauważamy, to jego głos, gdy sam stoi poza kadrem. Mmmm. Scena z szklaną klatką kojarzy go z marvelowskim Lokim, ale motywacja tych dwóch jest tak różna, że jest to tylko chyba żart J.J. Abramsa.

Który nota bene powinien zginąć za to, że wyciął 'shower of evil' z filmu - ratuje go tylko to, że go ujawnił w necie :D





3 komentarze:

  1. Omg, nie ma sceny z prysznicem? ;( Jak na prawdziwą Cumberbitch przystało obejrzę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Otóż, tudzież, ówdzie. Mnie osobiście scena śmierci kapitana Kirka (scena z rękami) skojarzyła się ze sceną seksu na Titanicu... brakowało jedynie pary. Spock powinien koniecznie zrobić coś z tą grzywką. Jego logika jest czasem nielogiczna. Benka, przepraszam, nie da się oglądać. A i owszem, może nieźle gra, ale to wszystko. gdy o nim myślę, od razu nasuwa mi się obraz Benka siedzącego za stołem i jedzącego śledzie (nie wiem, dlaczego). Kapitan Kirk gra średnio, ale ma takie oczęta, że mogę mu to wybaczyć (nakładają się na to pewnie i inne okoliczności). Chekov - co tu dużo pisać, dla tej postaci mogłabym obejrzeć Star treka raz jeszcze, albo milion razy jeszcze; zabawny, kochany, przeuroczy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieźle gra i to wszystko? :D A ja głupia myślałam, że o grę głównie chodzi w aktorstwie - w przeciwieństwie do pewnych łysiejących panów, którzy grać nie umieją, a tylko rozpierd_wę robią.

      Moja droga M. - ja Ci się odwdzięczę za tego Benka, poczekaj tylko, aż znajdzie się okazja...

      Usuń