Dwa zupełnie inne dzieła (i ciutek trzeciego)
Film pełen wspaniałości.
Wspaniałe dekoracje, niesamowici aktorzy, co krok ktoś wielki i znany, w większości zaskakujący tym, że potrafi śpiewać i do tego naprawdę dobrze. Muzyka łamiąca serca, tragiczna historia, ze swoistym happy endem.
Jedynym minusem - oczywiście dla mnie - była długość i rozlazłość. Zawsze mam ten problem z musicalami. Wyśpiewanie historii zajmuje bohaterom naprawdę za dużo czasu. Fanem gatunku zdecydowanie nie jestem.
Jednakże polecam, choćby po to, by pozwolić Anne Hathaway złamać Wam serce najbardziej rozdzierająco smutnym wykonaniem 'I dreamed a dream' jakie kiedykolwiek słyszałam. Oraz aby Helena Bonham Carter i Sacha Barton Cohen [sic!] wywołali w Was gorzkie rozbawienie.
2. 'Wróg numer jeden' - 'Zero Dark Thirty'
Obejrzałam jakiś czas temu inny film w reżyserii Kathryn Bigelow - 'Hurt Locker' i byłam pod wrażeniem, jak kobieta mogła nakręcić tego typu film - tak dobrze i z tak nie-kobiecym spojrzeniem na wojnę.
[Być może ktoś może mnie w tym momencie oskarżyć o jakiś seksizm czy coś w tym guście. Zapraszam.]
Dlatego chciałam spojrzeć na coś innego, co powstało pod jej batutą.
Pogoń za Bin Ladenem mnie znudziła. Najprościej i najzwyczajniej znudziła. Mimo że torturowano tam terrorystów, zabijano agentów, kombinowano etc.
Oczywiście nie jest kompletnie beznadziejny czy coś. Jednakże nie umywa się do 'Hurt Locker'.
Sama nie wiem czemu. Główna bohaterka - zaskakująco mała i delikatna z pozoru, ruda i drżąca na samym początku - okazuje się być psem myśliwskim, zażartym i nieugiętym.
Film powinien być interesujący, ale dla mnie nie był. Dopiero ostatnia scena, kiedy wszystko jest już powiedziane i zrobione i patrzymy na panią agent, która uświadamia sobie, co się z nią samą stało i co teraz będzie (wybaczcie brak konkretów, ale nie chcę zepsuć najlepszego kawałka) - dopiero ta scena niesie w sobie jakiś przekaz, coś co zwróciło moją uwagę. Może warto było się pomęczyć dla tej końcówki.
PS. Próbowałam też razem z M. obejrzeć 'Tylko Bóg wybacza' z Ryanem Goslingiem. Nie piszę nic, bo nie przebrnęłyśmy przez więcej niż 15 minut filmu. Ktoś to obejrzał?