Dziś będzie krótko i konkretnie, bo jestem chora i dlatego wściekła. Plus spojlery!
Na stół biorę film o tytule: Łowca Snów/Dreamcatcher. I cokolwiek Wam ten tytuł może sugerować, to nie to co myślicie.
Podobno film powstał na podstawie twórczości Kinga. Akurat nie czytałam i nie mogę ocenić na ile film zepsuli jego twórcy, a na ile pierwowzór był do bani.
W każdym razie to filmidło nie ma prawa lizać stóp 'Lśnieniu' [Kubrick + King...].
Zaczyna się bardzo fajnie.Trochę tajemniczo i zachęcająco.Czterech kumpli, których łączą specjalne umiejętności oraz postać Dudditsa, poznajemy, gdy próbują żyć na co dzień ze swoimi darami. I myślimy, że będzie mroczniej i bardziej zagadkowo.
A tu buuuum! I na scenę wkraczają kosmici. Choć 'wkraczają' nie jest słowem odpowiednim. Raczej wyrywają się na wolność tylnym wejściem. Rozumiem, że wyrwanie się robalowatego obcego z klatki piersiowej to klasyka i nietaktem byłoby kopiowanie. Ale są inne strony ciała człowieka niż.... tyłek
Krwawa jatka nie jest tym, czego się spodziewałam - niemniej to otrzymujemy. Mamy jeszcze zwariowanego żołnierza (Freeman), którego postać nic nie wnosi do fabuły, a służy jedynie załatwieniu gościa, którego spokojnie mogli zabić sami kosmici - a za gażę Morgana można było zrobić kilka lepszych scen albo zatrudnić lepszego scenarzystę - bo dialogi im bliżej końca filmu tym są gorsze.
Bardziej do zagadkowego początku filmu pasuje idea zapamiętywania stworzona przez Jonesa - jego magazyn w głowie przywodzi na myśl bibliotekę Eco albo 'mind palace Sherlocka. [Ale tu zakładam działanie samego Kinga].
Również można pochwalić Damiana Lewisa (Homeland) za świetne odegranie podwójnej roli.
Potem długo, długo nic tylko tragedia. Odkrywamy jeszcze o co chodzi z upośledzonym i obdarzonym mocami kumplem nr 5 (nawet nie chciało mi się udawać zaskoczenia) i kończymy film bohaterskim rozgnieceniem. I na szczęście oszczędzono nam scenki w stylu: 10 lat później... domek z białym płotkiem, dziecko....
Możecie ten post traktować jako ostrzeżenie. Film z serii: za duże oczekiwania.
I'll be back.
W.