HOME  |  FILM   |  KSIĄŻKA  |  PODRÓŻE

czwartek, 11 sierpnia 2022

Myśląc o Bieszczadach

Tak blisko, tak daleko. Bieszczady po drugiej stronie granicy, Krzysztof Potaczała


Ta książka to nie jest tak po prostu reportaż. To sentymentalna podróż w czasie, podczas której autor próbuje z całych sił cofnąć się do przedwojennej rzeczywistości. 


Jak podwójnie naświetlona fotografia, na której spod obecnych ruin i chaszczy przebijają się cienie przeszłości, gzymsy dawnych budynków, zarysy postaci. Ciężko przeprowadzić wywiad z duchami, a na wysiedlonych i zniszczonych terenach mamy do wyboru albo duchy albo obecnych mieszkańców, którzy są niczym egzotyczne rośliny posadzone na europejskiej ziemi, rosną dobrze, ale korzenie mają płytkie. Bieszczadzcy Ukraińcy nie pamiętają dwudziestolecia, ciężką kurtyną przysłoniętego przez wojnę i czasy ZSRR. 


Historia konfliktów Ukraińcy/Polacy nie jest jednoznaczna i nie jesteśmy bez winy. Nacjonalistyczne zapędy Ukraińców są i były naturalne dla każdego świadomego odrębności narodu. Agresywność ich działań nie wzięła się z niczego, i nawet jeśli pod wpływem różnych czynników rozpaliły się do okrutnej czerwoności, to jak każdy zryw o wolność i niepodległość musi w każdym świadomym Polaku wywołać choć odrobinę empatii - ileż to takich zrywów w naszej historii... 


Oba narody, niesione falami historii, podparte karabinami i rękoma nazistów i komunistów, szarpały się nawzajem, niczym podjudzanie do walki psy. Trudno nie zacząć się zastanawiać, jak wyglądałby stosunki polsko-ukraińskie, gdyby nie obie wojny światowe i oczywiście czasy ZSRR.  


Losy przygranicznych, a często w przeszłości granicznych i podzielonych bezdusznie na pół granicą miejscowości to historia zmarnowanych przez wojnę i późniejszy komunizm szans. Szans na kurorty, turystów, przejście graniczne i na inny sposób życia, na korzystanie z potencjału gór w pełni. 


Każda miejscowość jest w swej historii podobna, po międzywojennym spokoju, a często po kiełkującym rozwoju turystyki nadchodzi czas zły, czas wojny, niepokój, nienawiści i biedy. Zduszone w tym okresie pędy wyciągające się niegdyś ku lepszemu, ku nowszemu zdają się martwe, mimo że nadeszła odwilż wolnej Ukrainy. W kontraście do strony polskiej, gdzie Bieszczady są w tej chwili tak popularne i wręcz zadeptane przez turystów, ukraińskie wioski i miasteczka pozostają w bezładnym letargu i "niechciejstwie". 


Ten brak rozwoju i zarastanie nie jest jednak całkowity. Choćby Striłki i Topolnica - tam udało się coś zmienić, wyasfaltować drogi, ogarnąć szkołę. Wyrwać się z stuporu. 


Pytaniem pozostaje jak zawsze - co dalej? Z ukraińskimi Bieszczadami, z Ukrainą, z naszymi sąsiadami Ukraińcami no i też trochę z nami samymi. 


W.

niedziela, 22 listopada 2020

Ostatnia jesienna wędrówka (tego roku)

Ostatnia lokalna (podkarpacka) wędrówka jesienna tego roku. Trasa Jabłonica - Liwocz i z powrotem. 

Rozpoczęta pod przykryciem mgły, zakończona w światle szybko zachodzącego słońca. 
















niedziela, 1 listopada 2020

Przynajmniej matka natura niezmienna

Żebyśmy nie zapomnieli o drobnych szczęściach, 
błyskach słońca zza chmur
i odrobinie spokoju. 

Kilka fot.


 














Przejściowe pory roku nie są dla mnie najlepsze. Dla nikogo takiego jak ja. Obłęd lubi wracać jesienią lub przedwiośniem. Lubi niż, mgłę, ołowiane zachmurzone niebo. Budzisz się rano i masz do dyspozycji albo nieokreślony lęk, albo smutek. A czasami jedno i drugie. Chciałbym obudzić się pogodnym i uśmiechniętym lub przynajmniej obojętnym, ale jedyne, na co mogę liczyć, to wybór między trwogą a rozpaczą oraz nadzieja, że nie zwariuję do reszty.

Jarosław Grzędowicz, "Popiół i kurz. Opowieść ze Świata Pomiędzy"


--
W.

poniedziałek, 6 lipca 2020

Pałac Kotarskich w Brzyskach


Po przerwie - szybki wypad na Podkarpacie. 


Pałac Kotarskich w Brzyskach, którego budowę rozpoczął Karol Kotarski, od 1831 roku właściciel Brzysk, jest dziś w ruinie. 

W 1968 został wpisany do rejestru zabytków. Tutaj na mapie zabytków

Warto się zatrzymać i obejrzeć budynek, nim całkiem się rozsypie - a wszystko wskazuje, że taki los jest mu pisany. 











__
W.

niedziela, 2 lutego 2020

Pośmiejmy się z nazistów, byle krótko.

Ojciec twórcy tego filmu jest Maorysem, a matka Żydówką rosyjskiego pochodzenia. Podejrzewam, że granie Hitlera w filmie, który się samemu napisało i reżyseruje może przy takich korzeniach odbijać się trochę gorzko. Wydaje się jednak, że Taika* przyjmuje to wszystko na klatę ze swoim specyficznym poczuciem humoru i generalnie pozytywną osobowością.

Waititi znany jest ze swojego Co robimy w ukryciu, Thora: Ragnarok (oraz dla niektórych z nas - z reżyserii odcinka Mandalorianina, który można poznać po głupawym dialogu dwóch stormtrooperów). Prawdopodobnie tylko dzięki sukcesowi Thora, mógł Taika zrealizować Jojo Rabbita.

źródło

Akcja filmu dzieje się w nazistowskich Niemczech. Główny bohater to dziesięcioletni chłopak, którego wymyślonym przyjacielem jest Hitler. Mały ariański blond cherubinek odkrywa, że matka ukrywa w ich domu dziewczynę.

W czasach chodzenia na paluszkach to dość zaskakujący początek. Praktycznie wszyscy bohaterowie to Niemcy i naziści. A jednak jest to film Taiki.

Przerysowane postacie, satyryczne spojrzenie na Nazistów, dobra obsada i ciekawa historia, która rozpoczyna się z komediowym smaczkiem, aby przejść do klimatu jednak odpowiedniejszego dla opowieści o wojnie i nienawiści.

Najciekawsza i najlepsza rola drugoplanowa to Kapitan Klenzendorf, zagrany cudownie przez Sama Rockwella. Scarlett Johansson ujmuje nas swoją Rosie, zaskakująco nowoczesna w stylu wychowania swojego syna.

źródło

Generalnie jest to film dobry. Miałam nadzieję na wybitny, ale niestety czegoś mi brakuje. Niby wszystkie składniki się zgadzają, ale nadal coś nie gra. Obawiam się, że mogę być przesycona historiami z II wojny i nawet nowe podejście do tematu nie wzbudza we mnie wystarczająco dużo emocji. Ta próba spojrzenia na nazistów z wyrozumieniem czy wręcz empatią nie przemawia do mnie specjalnie. Zbyt dużo tych 'dobrych' nazistów w tym filmie.

Co warto nadmienić, na Rotten Tomatoes Jojo ma w tej chwili 95% jeśli chodzi o widzów. Znaczy może jednak warto obejrzeć.


--
W

*nie mam pojęcia jak odmienić Taika Waititi przez przypadki, robię to więc na wyczucie, ktoś ma jakieś dobre źródło informacji w tym temacie?